wtorek, 28 sierpnia 2012

Żona piekarza - Marcel Pagnol

35.60
Tydzień trzydziesty piąty
27.08.2012 - 02.09.2012    

Marcel Pagnol - Żona piekarza
Wydawnictwo Esprit
Rok wydania 2010
ISBN 978-83-61989-06-6
Ilość stron 236
W literaturze francuskiej czuję się nijako. Szczególnie w tej współczesnej. Żona piekarza Marcela Pagnola trafiła do mnie niejako przypadkiem i kiedy zobaczyłam podział na role, wiedziałam, że z czytania nie będzie nic. Nie znoszę czytać komiksów, nie znoszę czytania dramatów. Nie i już. Ale Pagnol mnie korcił. Nie tekstem a ilustracją na okładce autorstwa Jeana-Jacquesa Sempe. Nie wiem, co jest  w rysunkach Sempe, że tak uwodzą? Przynajmniej mnie. Może oszczędną kreską, może bladymi kolorami akwarelowymi?
W każdym razie książkę przeczytałam i to nie tylko za sprawą Sempe, ale i samego Pagnola i jego ciepłego humoru. 
Do miasteczka sprowadza się wraz z żoną piekarz. Piekarz jak piekarz, ale żonę ma piękną. Cóż, niewierna porzuca piekarza i ucieka z pięknym i młodym pasterzem. Piekarz popada w rozpacz, zapowiada,że nie upiecze ani bochenka, póki żona do niego nie wróci. Mieszkańcy, choć od lat ze sobą skłóceni, postanawiają zaradzić kłopotowi, odnaleźć i sprowadzić niewierną żonę. Jak wszystko się kończy? Jak w bajce, aż chciałoby się powiedzieć: I żyli długo i szczęśliwie.

W zasadzie książka opowiada o kłopotach piekarza i jego żony, ale czy te dwa dni z życia małego miasteczka odgrywają główną rolę? Chyba to, co najbardziej pociąga w opowieści Pagnola - to humor.  Sprawia, że książkę czyta się lekko, darzy się bohaterów sympatią pomimo ich wad i dziwactw. Książkę polecam na poprawę nastroju. Lektura na dwa wieczory, a radości na całe życie.


literatura francuska


Z półki

sobota, 25 sierpnia 2012

Witaj smutku - Francoise Sagan

34.59
Tydzień trzydziesty czwarty
20.08.2012 - 26.08.2012   

Fracoise Sagan - Witaj smutku
Wydawnictwo Książnica 
Rok wydania 2003
ISBN 83-7132-635-1
Ilość stron 128


Kolejna z książek kontrowersyjnej pisarki francuskiej Fracoise Sagan. Kolejna na mojej liście czytelniczej, bo pierwsza w dorobku pisarki. Sagan napisała ją , kiedy miała 18 lat i był to najgłośniejszy debiut czytelniczy lat 50. W Polsce książka ta ukazała się w roku 1956 na fali "odwilży" i stała się, jak wszystko, co francuskie  towarem mocno poszukiwanym.. Francja bowiem była  centrum kulturalnym nie tylko Europy, ale i Świata - czytało się francuską literaturę, kinematografia francuska była potęgą.

Powieść, z moralnego punktu widzenia, dziś nie bulwersuje, bo wiek, w którym przechodzi się inicjację seksualną, bardzo się obniżył. Rewolucję seksualną mamy poza sobą. Bulwersuje zupełnie coś innego. Młoda, rozwydrzona dziewczyna knuje spisek przeciw  przeciw narzeczonej ojca - Annie. Zrobi wszystko, by zapewnić sobie wolność obyczajową, rozrywkowe życie i pozbyć się nadzoru.
Do spisku wciąga swojego chłopaka i byłą partnerkę ojca.  Manipuluje bez skrupułów czwórką bliskich jej ludzi. Spisek się powiódł i kończy się tragicznie. Czy robi to wrażenie na Cecylii? Na krótko. Z czasem wszystko wraca do normy.  Córka z ojcem powracają do beztroskiego stylu życia.

Na pewno dziś czyta się tę książkę inaczej, niż pół wieku temu. Dziś nie jest to książka skandalizująca w sensie obyczajowym. Bulwersuje egoizm, bezduszność i beztroska młodej bohaterki.

 W latach pięćdziesiątych Francoise Sagan była taką gwiazdą, jak gwiazda filmu Brigitte Bardot, a książki Saganki, tak jak filmy z Bardotką należało znać. Dziś ta niewielka powieść traci co nieco na aktualności, choć nie do końca i dalej jest perełką w literaturze światowej.   Francoise Sagan nigdy nie została odznaczona nagroda literacką.I kona francuskiej literatury zmarła w 2002 roku  zadłużona i zapomniana.






Okładka pierwszego wydanie polskiego:
Iskry, Warszawa, 1956
 źródło Antykwariat Kwadryga


literatura francuska

piątek, 24 sierpnia 2012

Zbrodnia Sylwestra Bonnard - Anatol France

34.58
Tydzień trzydziesty czwarty
20.08.2012 - 26.08.2012  

Anatol France - Zbrodnia Sylwestra Bonnard
Seria Koliber; 74
Wydawnictwo Książka i Wiedza
Rok wydania 1982
ISBN 83-05-11053-2
Ilość stron 269


Książkę France'a można zaliczyć do książek o książkach, 
bowiem bohaterem powieści jest stary uczony, zakochany w książkach bibliofil.
Wydawałoby się, że niczego prócz książek nie dostrzega i to jest dla niego najważniejsze. Otóż Sylwester Bonnard jest człowiekiem o głębokiej empatii, pozornie wycofany z życia, doskonale dostrzega to, co wokół niego i do każdego odnosi się z życzliwością. Wspomaga, kogo może. Mieszka z gosposią i kotem Hamilkarem, marzy o posiadaniu manuskryptu zwanego Złotą legendą i w głębi ducha...
o głębszych uczuciach.
I jest tu trochę jak w baśni - dobro i empatia Bonnarda zostają nagrodzone. Nie darmo France pisał dla dzieci. Bo i w "Zbrodni" elementów baśniowych bez liku: jest sierotka Marysia, która naprawdę ma na imię Joasia, jest stary zamek w zarośniętym tajemniczym parku, pojawia się też malutka nimfa, która przysiada na "Kronikach Norymberskich". 
"Zbrodnia"  ma formę pamiętnika, w której to stary człowiek spisuje swoje przeżycia. Wraca we wspomnieniach do dawnej miłości, marzy o  rodzinie. Wrażliwość popycha go do czynu, który tu zostaje nazwany zbrodnią, ale owa zbrodnia w przekonaniu bohatera i czytelnika żadną zbrodnią nie jest. To uczynek podpowiedziany głosem serca.

Wydawałoby się, że książka jest zupełnie sympatyczną lekturą. Otóż tak nie jest. Oprócz porywających treści, są fragmenty nużące. To te treści, które bez reszty pochłaniają starego bibliofila. Nie wystarczy wiedzieć, kto to był Napoleon, by podzielać fascynacje Bonnarda. Fachowe informacje na temat starych dokumentów momentami nużą do tego stopnia, że chciałoby się je ominąć. Nie omijałam, przeczytałam z podziwem dla erudycji autora i w ostatecznym rachunku jestem bardziej "za" niż "przeciw". W końcu to "noblowa" książka.



literatura francuska

Skrzydlata trumna - Marcin Wroński

34.57
Tydzień trzydziesty czwarty
20.08.2012 - 26.08.2012   

Marcin Wroński - Skrzydlata trumna
Wydawnictwo Biblioteka Akustyczna
Seeria Sensacji i Kryminału
Data wydania 30.05.2012
ISBN 978-83-63162-48-1
Czas nagrania 8 godz 55 min
Nośnik 1 CD mp3
Czyta Tomasz Sobczak
Ilość stron; wersja papierowa 312


Jak do tej pory nie było mi dane poznać twórczości Marcina Wrońskiego, choć debiutował jakiś czas temu, bo w roku 1992. Był to zbiór opowiadań "Udo Pani Nocy", potem "Obsesyjny motyw babiego lata", a w roku 2007 ukazał się pierwszy kryminał "Morderstwo pod cenzurą", który to zapoczątkował serię kryminałów z komisarzem Zygą Maciejewskim. Kolejno w cyklu ukazały się jeszcze - "Kino Venus" - 2008, "A na imię jej będzie Aniela" - 2011 i wreszcie w roku 2012 - "Skrzydlata trumna".

Komisarz Maciejewski zostaje wezwany do Lubelskiej Wytwórni Samolotów, gdzie znaleziono wisielca. Nim Maciejewski zdołał cokolwiek ustalić, w prasie ukazuje się artykuł, w którym autor wyjaśnia ze szczegółami okoliczności śmierci stróża - nieszczęśliwą miłość denata do pięknej krawcowej. Okazuje się jednak, że sprawa nie jest tak banalna, jak sugeruje gazeta. Dociekliwy komisarz odkrywa drugie dno -narkotyki, fałszywe zeznania. Wydawałoby się kolejny kryminał, otóż - nie.
Krótko można by książkę określić jako kryminał retro. Poznajemy Lublin jako miasto grzechu i losy komisarza Maciejewskiego wplecione w dzieje przedwojenne Lublina, jego osobiste perypetie miłosne i powojenną gehennę w kazamatach lubelskiego zamku. Przy okazji poznajemy całą plejadę postaci - policjantów, dorożkarzy, pilotów i piękne kobiety: od  krawcowej Krysi, poprzez pielęgniarkę Różę Marczyńską po śpiewaczkę niemiecką Mathi Lirhen. Sam wątek kryminalny w tym po mistrzowsku uchwyconym klimacie retro jest prawie nieistotny. Ważne są wspaniale nakreślone postacie, fantastyczny język, choć czastuszki układane i wyśpiewywane przez ruskiego klawisza, mogą bulwersować. Trzeba jednak i w ruskim klawiszu dostrzec poetę.
Książkę polecam, bo rzeczywiście wspaniała, klimatyczna, a na pewno przyniesie więcej emocji mieszkańcom samego Lublina.

Muszę jeszcze wspomnieć o jednym, bo jak już kadzić, to do końca. Piękna okładka w kolorze sepii, wspaniale nawiązująca do zawartości książki. Nie wiem, kto projektował okładkę, bo na opakowaniu audiobooka autora nie umieszczono. Szkoda, bo plastykowi należą się brawa. 

Cykl Wrońskiego zapisuję sobie na listę książek do przeczytania, mam ochotę na wersję papierową, by doczytać to, co przy słuchaniu umknęło, choćby nieprzyzwoite czastuszki w języku rosyjskim.

Baza Recenzji Syndykatu ZwB

środa, 22 sierpnia 2012

"Pamiętniki Jane Austen" czyli jak Syrie James wpuszcza czytelnika w maliny

34.56
Tydzień trzydziesty czwarty
20.08.2012 - 26.08.2012  

Syrie James - Pamiętniki Jane Austen
Wydawnictwo Otwarte
Rok wydania 2011
ISBN 978-83-7515-189-3
Ilość stron 335


Co się namęczyłam przy książce, to wiem tylko ja. Od początku lektury dręczyła mnie ciągła myśl, prawda to czy fałsz? No bo co tu myśleć, kiedy na początku książki znajdujemy Przedmowę Redaktorki, w której napisano:
Chawton Manor House to jedna z wielu posiadłości należących niegdyś do brata Jane Austen.(...) Jane Austen przez wiele lat mieszkała w domku na wsi w pobliżu pięknego gmachu (dwór, w którym mieszkał z rodziną brat)* i często go odwiedzała.
Niedawno pracownik zatrudniony przy naprawie dworu dachu we dworze, (...) odkrył starą marynarską skrzynię zamurowaną w ścianie (...)
Skrzynia ta (...) okazała się być pełna papierów wyglądających na stare rękopisy. Co dziwne, na jej dnie, w małym aksamitnym pudełeczku leżał złoty pierścień misternej roboty, z rubinowym oczkiem.

W każdym razie okazało się, że pierścień pochodził z końca XVIII wiek, zaś zachowane rękopisy to dokumenty, które wyszły spod pióra samej Jane Austen. Tak stwierdzili naukowcy. 

Szybko owe dręczące mnie myśli porzuciłam, bo powieść-pamiętnik wciągała jak narkotyk. Życia Jane Austen nigdy nie poznałam, bo jakoś mnie nie ciągnęło. Przeczytałam "Rozważną i romantyczną" i na tym w  zasadzie moja przygoda z Jane Austen się zakończyła. Prawie się zakończyła, bo po drodze wypadła mi wizyta w "sklepie nie dla idiotów", gdzie na stoisku przewalało się moc książek  w bardziej niż przystępnej cenie. Tam właśnie wypatrzyłam "Pamiętniki" ( za te pieniądze? co mi szkodzi! ) i "Sudoku. Strategie" ( jeszcze taniej, bo z błędami ). "Pamiętniki" przeleżały równo rok i pewnie dalej by leżały, gdyby nie wyzwanie czytelnicze trójka e-pik ( Sardegno, ja Cię ozłocę ). 
"Pamiętniki" Syrie James obejmują  przede wszystkim nieznany okres z życia Jane:  styczeń 1809 - kwiecień 1811. Nie zachowały się z tego okresu żadne listy, przed śmiercią siostra Jane - Cassandra dokonała swoistej cenzury, część listów zniszczyła, część treści wycięła. Co chciała ukryć? Może jakiś intymny związek swojej siostry? Tym tropem podąża, w oparciu o zachowaną korespondencję i twórczość autorki,  Syrie James, tworząc w powieści fikcyjny związek pisarki z panem Ashfordem. Może był ktoś podobny w życiu autorki? Może była jakaś niespełnione miłość? Dziś trudno to orzec. W każdym razie, choć to historical fiction, książka dostarcza mnóstwa informacji o pisarce i jej epoce, często odwołując się do twórczości Jane Austen, zatem znajomość twórczości Austen jest wskazana, w szczególności zaś powieści "Rozważna i romantyczna". 
Szczególną rolę odgrywa tu język. Czasem trudno poznać Austen to czy James? Książkę polecam, ale dla tych którzy mają wzrok dobry, bo znów wydanie kieszonkowe i druk nietęgi. Rekompensują to jednak dodatki. Na końcu książki zamieszczono oprócz posłowia autorki, które wyjaśnia wszystko:
Utwory Jane Austen
Kalendarium życia Jane Austen
Wywiad z Syrie James, autorką Pamiętników Jane Austen
Cytaty z tekstów Jane Austen
Wskazówki dla czytelników Pamiętników Jane Austen - tematy do dyskusji
i na koniec krótka notka o autorce.

*****
*( ) - mój dopisek

Trójka e-pik

środa, 15 sierpnia 2012

Poważny Anatol i mniej poważna Zazulka

33.55
Tydzień trzydziesty trzeci
13.08.2012 - 19.08.2012  

Anatol France - Zazulka
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Rok wydania 1981
Ilość stron 78
Źródło okładki Antykwariat MIT


Anatol France jest noblistą, ale chyba dziś mało czytanym. Nagrodę Nobla otrzymał w roku 1921. W  uzasadnieniu Komitetu  Noblowskiego napisano:

 "za błyskotliwe osiągnięcia literackie wyróżniające się wykwintnością stylu, głębokim humanizmem i prawdziwie galijskim temperamentem".

Pisarz odznaczał się wysoką kulturą, erudycją, posiadał dużą wiedzę humanistyczną. Jego twórczość  kojarzy się przede wszystkim z powieścią "Zbrodnia Sylwestra Bonnard", która pisarzowi przyniosła sławę. 
Rzadko kto wie ( a może to tylko ja nie wiedziałam?), że ten filozof, moralista i sceptyk, władający po mistrzowsku ironią i sarkazmem tworzył również dla dzieci. 
Jednym z takich utworów jest "Zazulka" - baśń czyli opowieść niedorzeczna, jak ją nazywa sam pisarz. 

Obok siebie żyją dwie wdowy - Hrabina Srebrnych Wybrzeży i Księżna Żyznych Pól. Hrabina jest matką małego Jantarka, Księżna matką malutkiej Zazulki. Razu pewnego Hrabina znajduje na swoim klęczniku białą różę, znak nadchodzącej śmierci. Udaje się więc do Księżnej z prośbą, by ta zaopiekowała się małym Jantarkiem. 
Od śmierci Hrabiny dzieci wychowują się razem. Księżna wychowuje je w duchu miłości i szacunku do ludu, Nie zawsze jednak nauka i nakazy odnoszą skutek. Mimo przestróg dzieci oddalają się od domu i wędrują w stronę jeziora. Źle się kończy wyprawa - Jantarek zostaje porwany przez wodne boginki, Zazulkę karzełki wiodą w podziemia, gdzie rządzi król karłów Mikrus.  Rozłączone dzieci przeżywają wiele przygód, ale wciąż tęsknią do siebie. Nie dają się skusić bogactwom, nie robią na nich wrażenia ukryte w podziemiach skarby, nie dają się zwieść obietnicom króla Mikrusa, ni królowej boginek..Zwycięża miłość, wierność, sprawiedliwość i dobro. Baśń piękna i mądra. Nie brakuje w niej baśniowych wydarzeń i baśniowych postaci i jak w każdej baśni, wszystko dobrze się kończy. 

Ale coś mi podczas lektury przeszkadzało. To coś, to imię tytułowej bohaterki. Ciągle przywodziło mi na myśl książkę dla dzieci  Janiny Porazińskej "Kozucha Kłamczucha". Bohaterką tejże sympatycznej książeczki była właśnie Zazulka:

Za górami, za lasami wędrowała dziewczynka.
Zazulka się nazywała.
Sama jedna była na świecie.
Ani ojca ani matki nie miała.
Ani brata, ani siostry.

Można by dociekać, co było w literaturze polskiej pierwsze: tłumaczenie baśni France'a, czy "Kozucha Kłamczucha" Porazińskiej, ale  w oryginale baśń Anatola France'a nosi tytuł "Abeille", co po francusku znaczy pszczoła. Zazulka zaś to ludowa nazwa kukułki. Czym się kierowała tłumaczka, zmieniając imię głównej bohaterce? Z krainą Żyznych Pól, bardziej kojarzy się pracowita pszczoła niż kukułka, tak jak imię Jantarka  ( jantar ) kojarzy się z krainą Srebrnych Wybrzeży. Bo przyznać trzeba, że bardziej pozytywny wydźwięk ma pracowita pszczółka,  niż kukułka podrzucająca jajka. Czyż nie tak?
Ale baśń polecam i dorosłym i dzieciom, bo dzięki Anatolowi France można się przekonać, ile powinno być baśni w baśni.  Szczególnej uwadze polecam lunetę starego Wodnika, nic jej nie dorówna.


literatura francuska
Book-Trotter
Recenzja-Gandalf

sobota, 11 sierpnia 2012

Nosił wilk razy kilka...

32.54
Tydzień trzydziesty drugi
06.08.2012 - 12.08.2012  

Jacek Getner - Dajcie mi jednego z was
Wydawnictwo - Najlepszy Seler
Rok wydania cop. 2005
ISBN 85-922060-1-0
Ilość stron 162


Czterej mężczyźni zostają zwabieni podstępem w odosobnione miejsce. Okazuje się, że nie przypadkiem. Każdy z nich: Kapral, Prorok, Przystojniak i Szczęściarz,  ma coś na sumieniu. Muszą ponieść karę. Kary za dokonane przewiny domaga się tajemnicza postać - Głos. Głos pragnie zemsty, bo to jego skrzywdzono. Stracił żonę, firmę, odebrano mu resztki wiary, pastwiono się nad nim w wojsku. Kara to niezwyczajna, zwabieni do celi towarzysze niedoli muszą wyznaczyć jednego spośród siebie na śmierć. Kto na nią zasłużył, kto dopuścił się największej zbrodni? O tym zadecydują sami. Nad wszystkim czuwa Głos i to on będzie wykonawcą kary.

Lektura tej książki nasunęła mi na myśl "Dziesięciu małych murzynków" Agathy Christie, potem sam autor podpowiedział "Wizytę starszej pani" Durrenmatta, a główny bohater powieści - Głos przywoływał na myśl sławny "Rok 1984" Orwella. Może taki był zamysł autora, a może to tylko moje skojarzenia. Mnie samej książka bardziej przypominała sztukę teatralną niż powieść, bo główne miejsce akcji to w większości cela bez okien, w której przebywają więzieni bohaterowie. I to głównie oni sami mówią o sobie, o swoim życiu. Nie zawsze to życie było lekkie i czytelnik zaczyna się zastanawiać, kto ofiarą tu, kto oprawcą.

Fabuła książki skonstruowana zgrabnie, wciągająca, bez natłoku wydarzeń i komplikacji,  choć pod koniec powieści jednak sytuacja się  komplikuje, trudno  nadążyć za narracją. Nagrodą jest zakończenie. Czytelnik wzdycha z ulgą, bo oto nosił wilk razy kilka...

Książka byłaby niezłą lekturą na wakacyjną porę, bo mało drastyczności, materia w książce "nie stawia oporu", gdyby nie pewne "ale". Wydawnictwo Najlepszy Seler nie stanęło na wysokości zadania. 

Nie bardzo się znam na pracy wydawcy, więc sięgnęłam do pierwszego z brzegu wydawnictwa, bo Seler nie ma swojej strony, co dziwi w dobie internetu. Pierwsze z brzegu wydawnictwo to Novae Res. Na stronie tegoż wydawnictwa istnieje zakładka - Proces Wydawniczy i tu dowiadujemy się, jak wydawca powinien przygotować publikację do druku:

Pierwszy etap procesu wydawniczego obejmuje wykonanie przez Wydawnictwo redakcji oraz korekty tekstu. Autor otrzymuje zredagowany tekst do korekty autorskiej i zatwierdzenia wersji, która zostanie następnie przygotowana do druku. Po zatwierdzeniu przez Autora tekstu realizowane są dalsze etapy procesu wydawniczego, to jest skład tekstu, wykonanie projektu okładki (i ewentualnych ilustracji) oraz druk egzemplarzy sygnalnych. Jeden egzemplarz sygnalny zostaje przesłany do wglądu Autorowi, który jeszcze przed drukiem właściwym ma okazję zapoznać się z ostateczną formą książki. Następnie ustalana jest cena dla danego tytułu i książka trafia do drukarni.

Dlaczego przytaczam ten fragment? Bo chcę wiedzieć, czy ktoś pracował nad korektą tej książki? Otóż w książce roi się od błędów, nie mówię tu o literówkach (choć i tych sporo), ale są to błędy ortograficzne, gramatyczne, zdarzają się błędy interpunkcyjne. Jestem czytelnikiem mało uważnym, ale to i owo wyłapałam.  Nie chcę sugerować, że ktoś bardziej wnikliwy znajdzie więcej, bo może nie znajdzie. Ale nawet jedno potknięcie, to o jedno potknięcie za dużo.

I jeszcze sam wygląd książki.  Chciałabym napisać, że jest ascetyczny, ale to byłby komplement.  Rysunek na okładce bardzo fajny, ale nie oddaje treści. Mnie nasunął na myśl  fantasy, a nie współczesną powieść. No i rozmieszczenie informacji na odwrociu karty tytułowej, nie może być chyba dowolne, bo istnieje coś takiego jak Polska Norma - "Kompozycja Wydawnicza Książki. Materiały informacyjno-pomocnicze" i warto byłoby z tej normy skorzystać.

Już kiedyś pisałam na temat sposobu wydawania książki. Chodziło tu o książkę "Mrówka w komputerze". Tam wprawdzie problem był innej natury, ale kiepskie wydanie jest w stanie pogrzebać najlepszą książkę.  I nie mówmy, że opakowanie się nie liczy. Liczy się. I to bardzo. 
Awersji do siermiężności nabyłam w czasach słusznie minionych. Rasowy mol książkowy głaszcze nowo zakupioną książkę jak kota. Nie poradzę na to nic, że zamiast kiepsko wydanej książki, kupię e-booka. Przynajmniej nie zajmuje miejsca. No i jest tańszy, niewiele, ale jednak.

Baza Recenzji Syndykatu ZwB 

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Nouveau roman w wydaniu fińskim

32.53
Tydzień trzydziesty drugi
06.08.2012 - 12.08.2012 

Paavo Haavikko - Lata
Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Wydawnictwa Poznańskie
Rok wydania - 1972
Ilość stron 80


Paavo Haavikko debiutował w wieku 20 lat, wtedy to ukazał się jego pierwszy tomik wierszy Drogi w dal , potem przyszły następne - Wietrzne noce, Ziemia ojczysta, Liście to liście,  Pałac zimowy.
Szybko zyskał sławę, stał się czołowym poetą młodego pokolenia Finlandii.  W roku 1984 zostaje nagrodzony prestiżową nagrodą Neustadt, zwaną Małym Noblem. Oprócz poezji w dorobku Paavo Haavikko znajdują się dramaty, zbiory opowiadań i powieści. 

"Lata" to w  zasadzie mikropowieść. Bohater powieści to lump helsiński, bezdomny włóczęga. Vaino żyje bez żadnego celu, czasem gdzieś dorabia;  nocuje, gdzie popadnie; spotyka się z towarzyszami niedoli i żoną.  Bo Vaino ma żonę. Dziwne to małżeństwo, miało być szansą na otrzymanie mieszkania socjalnego. Okazuje się, że pomysł chybiony, bo mieszkanie socjalne przysługuje tylko rodzinom z dziećmi, więc Vaino mieszka na ulicy, a Esterii mieszka tam, gdzie aktualnie pracuje jako służąca. I Esterii i Vaino są alkoholikami, co uniemożliwia im podjęcie  ustabilizowanego życia.

Powieść napisana jest suchą bezbarwną prozą, początkowo język irytuje, zniechęca. Pozornie nieistotne szczegóły z czasem wciągają, każą podążać za krążącym bez celu  bohaterem. 

Powieść jest odbiciem tendencji panującej w literaturze fińskiej powstałej na bazie francuskiej nouveau roman  Literatura fińska doskonale przyswoiła sobie nową powieść, wypracowując jej fińską odmianę. Powieść "Lata"  konstrukcją i sposobem narracji przypomina "Żaluzję" Alaina Robbe - Grilleta. Czytelnik odnosi wrażenia, że ogląda obrazy.  Trzeba jednak przyznać, że choć niewiele w powieści dynamiki, to jednak więcej jej niż we francuskiej "Żaluzji", ale w przypadku obu powieści doznania literackie są naprawdę ciekawe. 

Przede mną jeszcze jedno takie doznanie: Michel Butor - Odmiany czasu.
Wszystkie trzy tytuły polecam czytelnikom, którzy lubią "literackie dziwadła".

Trójka e-pik
Z półki

niedziela, 5 sierpnia 2012

Hanemann

31.52
Tydzień trzydziesty pierwszy 
30.07.2012 - 05.08.2012    


Stefan Chwin - Hanemann
Wydawnictwo Marabut
Rok wydania 1996
ISBN 83-85893-55-5
Ilość stron 202


"Naprawdę ważne nie jest pytanie, dlaczego ludzie odbierają sobie życie. Naprawdę ważne jest pytanie: dlaczego większość ludzi życia sobie nie odbiera"


Książka znalazła się na polskiej liście Guardiana, jako że moja znajomość lektur z tej listy mizerna, sięgnęłam po nią ochoczo. Akcja książki rozpoczyna się przed 
II Wojną Światową w Wolnym Mieście Gdańsku. Hanemann, główny bohater, pracuje w Instytucie Anatomii, który porzuca po nieszczęśliwym wypadku swojej ukochanej. Nastają burzliwe wojenne  czasy , Rosjanie zbliżają się do Gdańska, rozpoczyna się exodus ludności niemieckiej. Niemcy opuszczają domy, pozostawiają mienie, szukają schronienia na okrętach odpływających do Heimatu. Heinemann się nie boi, jest mu wszystko jedno, jak postąpią z nim wyzwoliciele Gdańska, w ostatniej chwili rezygnuje z wyjazdu i tym sposobem uniknie śmierci, której szuka. Heinemann jest jednak tylko pretekstem do przedstawienia losów miasta - poczynając od lat przedwojennych do wyzwolenia i przejęcia miasta przez polską administrację. Powieść Chwina, to nie tylko  ludzie i miejsca starego Danzing, ale i rzeczy z pietyzmem opisane: stara porcelana ze złoceniami, solidna dębowa szafa, srebrna łyżeczka, dzbanuszek, taca. To wszystko przemija, niszczeje. Kruchą filiżankę miażdży obcasem napastnik w domu "szwaba", łyżeczka trafia do śmieci, by potem trafić na aukcję i do zbiorów kolekcjonera, kafelki w łazience tłuczone młotkiem, odpadający tynk... Dziwi się temu Heinemann przyzwyczajony do niemieckiego ładu.


Wielowątkowa powieść Chwina porusza trudne problemy polsko-niemieckie, niektóre do dziś nierozwiązane. Do dziś wypływają sprawy upominania się o swoje. 
Książka trudna, zmuszająca do koncentracji, ale jednocześnie trzymająca czytelnika w napięciu. Nagromadzenie szczegółów z historii - w tym niemieckie nazewnictwo , przywoływanie miejsc, których już nie ma, sprawia, że odnosimy wrażenie, że to powieść oparta na faktach. Wrażenia dopełniają postacie z ukrytymi nazwiskami, takie jak Andrzej Ch. przychodzący do Heinemanna na lekcje niemieckiego, czy pani W. wyglądająca przez okno. Zabieg to celowy, czy na ulicy Grottgera rzeczywiście mieszkała jakaś pani W.- i jakiś pan Andrzej Ch. wydeptywał tu ścieżki? 


Książka fantastyczna, nie przez przypadek znalazła się na polskiej liście Guardiana. 

***************
Okładka książki z wyd. 2, wydawnictwa słowo/ obraz  terytoria


Trójka e-pik
Tydzień bez Nowości

piątek, 3 sierpnia 2012

Pan Samochodzik, który nie wiedział, że jest Panem Samochodzikiem

31.51
Tydzień trzydziesty pierwszy 
30.07.2012 - 05.08.2012    


Zbigniew Nienacki - Pierwsza przygoda Pana Samochodzika
Seria Pan Samochodzik
Wydawnictwo Świat Książki 
Rok wydania 1998
ISBN 8371293410
Ilość stron 244
Koniecznie chciałam zacząć przygody pana Tomasza od pierwszej książki,  a jednak od pierwszej nie zaczęłam, a wszystko to za sprawą różnych wydań książek o sympatycznym detektywie - historyku sztuki. Mówię tu o książce, która pierwotnie nosiła tytuł "Pozwolenie na przewóz lwa", a potem w wydaniu Warmii stanowiła pierwszą część "cyklu samochodzikowego" i nosiła tytuł "Pierwsza przygoda Pana Samochodzika".
Pierwsze trzy powieści o Tomaszu,  który jeszcze Panem Samochodzikiem nie był, w tym "Pierwsza przygoda..." powstały w zupełnie innej kolejności:
- Uroczysko (1957) potem "Pan Samochodzik i święty relikwiarz" , w wydaniu Warmii 3 cz. cyklu
- Skarb Atanaryka ( 1960 ) potem "Pan Samochodzik i skarb Atanaryka", w wydaniu Warmii 2 cz. cyklu
- Pozwolenie na przywóz lwa ( 1961 ) potem "Pierwsza przygoda Pana Samochodzika" w wydaniu Warmii  1 cz cyklu.
Lekturę Samochodzików rozpoczęłam wg kolejności wydawnictwa Warmia, choć burzy się we mnie, bo zmiana tytułu sztucznie przyłącza  tę książkę do cyklu. Była to decyzja samego autora, książkę włączono do cyklu już po rozpoczęciu druku i dlatego posiada ona numer nie pierwszy a ... zero. Wprawdzie autor naniósł do książki zmiany, by pasowała do całości, ale i tak widać, że książka powstała poza cyklem. Przede wszystkim pan Tomasz jest dziennikarzem, nie historykiem sztuki i podróżuje  nie swoim dziwacznym pojazdem, a samolotem, koleją, końmi, łazikami korzystając z przychylności napotkanych na swojej drodze ludzi.
To nie jedyne różnice. Przede wszystkim odnoszę wrażenie, że książka nie była pisana z myślą o młodzieży., jeśli już - to o tej starszej. Jak pamiętam, tę serię czytało się gdzieś w okolicach szkoły podstawowej i wątpię, by młodzieży chciało się przedzierać przez zawiłości źródłowe, mało znane postacie historyczne, historię dalekiego wschodu, skomplikowane dzieje stosunków polsko-rosyjsko-chińskich, bo momentami ziało nudą i trzeba dużego samozaparcia, by przez książkę przebrnąć. Wprawdzie oprócz zawiłości historycznych są i skarby - w tym wory złotego piasku.
Pan Tomasz, dziennikarz pracujący w redakcji przypadkiem znajduje na podłodze kartkę z książki w języku rosyjskim, na której napisano, że w XVII w. Chińczycy słali pismo do Ałbazinskiej Twierdzy w języku rosyjskim, chińskim i polskim. Dlaczego ktoś gdzieś daleko od Polski śle pisma po polsku do odległego Ałbazina nad Amurem? Co nadamurska twierdza ma  wspólnego z Polską.? Tropem tej zagadki historycznej i naszego rodaka Nicefora Czernichowskiego rusza Tomasz. Ałbazin rzeczywiście istnieje, dziś to niewielka wioska , pierwsza osada założona przez Rosjan podczas podboju Syberii. Była też stolicą małego państewka Jaksa powołanego do życia przez Czernichowskiego.
     Dawne to i ciekawe dzieje. Może nie jest lektura porywająca, ale na pewno pouczająca, zmuszająca do poszukiwań. Dziecięciu, które chciałabym zarazić "smochodzikowymi lekturami" do czytania  na początek  nie poleciłabym, lektura tej akurat książki raczej zniechęciłaby do poznawania przygód tego sympatycznego bohatera, ale może się mylę.

Okładka pierwszego wydania książki:
                                                     
















  źródło okładki 


środa, 1 sierpnia 2012

Sierpniowa trójka e-pik i komu, komu?

Sierpniowe lektury:

- literatura skandynawska
- literatura polska - autor, którego wcześniej nie czytaliśmy
- powieść z wątkiem XIX wiecznej Anglii

Ileż to ja mam problemów z wyborem lektur, bo na półce kilkanaście książek z Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich. Chcę uniknąć kolejnego skandynawskiego kryminału, bo w lipcu był Mankell. Wybieram "Lata" Paavo Haavikko, w myśli odrzucona książka Selmy Legerlof  "Gosta Berling". Z polskim pisarzem nie mam problemu - będzie to Stefan Chwin i jego "Hanemann". "Hanemanna" umieszczono na polskiej liście dla Guardiana, muszę przeczytać, a w myśli gdzieś tam jego "Kartki z dziennika", czekają już rok. 
I XIX wieczna Anglia. Sprawia mi najwięcej kłopotu, ale decyduję się na ksiązke Syrie James "Pamiętniki Jane Austin". Mogło być coś samej Jane Austin, a może Bronte Charlotte ?

Decyzja jednak  podęta:
Literatura skandynawska:




















Literatura polska 




















Powieść z wątkiem XIX wiecznej Anglii




















***
Utworzyłam nową zakładkę - Książki do Oddania, napomykam nieśmiało, bo książki, jak pisałam, w stanie wskazującym na ciężkie zużycie, ale gdyby ktoś reflektował, to chętnie podrzucę. I to dziś na tyle.
Póki co, czytam "Pierwszą przygodę Pana Samochodzika"